sobota, 12 stycznia 2013

3. (299)

Stąpanie po drżących stopniach świadomości i szukanie spróchniałych wartości pośród pogrzebanych wspomnień. Wydrapywanie z wnętrza serca zapomnianych dawno uczuć, rozkładanie ich na części pierwsze, głaskanie, drażniąca faktura przeszłości, zapach starych, dobrych czasów. Wynajdowanie wrażeń w atmosferze, które w choć jednej setnej setnego procenta przypominają te były, przeszłe, zabrane, wyrwane, o których marzyłam, na które czekałam i które gładziły wszystkie rany w zupełnie niezrozumiany, niebiański sposób.
Tęsknienie.
Dziś nie jest dobry dzień na wspomnienia.
wyjdź mi z głowy po prostu wyjdź mi z głowy...
Starałam się. Przed lustrem prawiłam sobie kazania i nawet wyrwanymi z kontekstu sekundami trwającymi wieczność - wierzyłam. Udało mi się zdławić w sobie lęk, schować wewnątrz, upchać doszczętnie. Teraz rośnie. Puchnie i pęcznieje, nabiera sił, pachnie starym przyjacielem, rozrywa skórę. Nic mi nie mówi. Patrzy się tylko tak jakby... karcąco. Z pretensją, że mu wciąż zawracam głowę, że boję się wszystkich i wszystkiego, każdego okrucha puchu, każdego piórka i każdego promyka, mając na uwadze zło całego świata, wszystkich jego cząstek elementarnych. Wypomina mi przeszywającym wzrokiem, jak łatwym celem się stałam, choć myślami wciąż od lęku uciekam. Osłabły system odpornościowy wyblakłym gestem rezygnacji macha dłonią i odwraca wzrok.
Całun z sinych, wyschłych powiek na przekrwionych oczach, dennych źrenicach.
Może następnym razem. Spakujemy wszystkie uprzedzenia do walizki, wywieziemy ją na jeden z końców świata, zostawimy gdzieś pod popękanym drzewem odejdziemy, nie czując jakiejkolwiek potrzeby, aby się oglądać. Ostygną nasze serca z radości, wybiją tętnice równomierny rytm. Rozpłyniemy się w tej chwili jak miód w gorącej herbacie, aż nagle wyda się wszystko normalne. Będziemy żyli przypadkiem, mimochodem, od niechcenia i dla żartu, oby tylko nie wyjmować na wierzch uczuć i nie kłaść ich z trzaskiem na stół. Oby je pielęgnować w ukryciu, bać się nielegalnie, w ciemności, nigdy więcej nie pozwalać sobie myśleć o miłości, a stracone chwile spalić na stosie, zmrużyć piekące oczy, zatrzymać łzy, zdusić w sobie mdłości. Nie pamiętać.
Nie pamiętać.



Next time I'll be true
I'll be true...

post pisany przy utworze:
The xx - Teardrops

2 komentarze:

  1. Jestem w szoku- może tak to ubiorę w słowa.
    Chce tylko pogratulować, to jak operujesz słowami i metaforą wręcz mnie zadziwia. Pierwszy raz czytam Twojego bloga i wiem po tym jednym wpisie że masz to coś i chciałbym byś zastanowiła się nad napisaniem książki (co pewnie już rozważałaś).
    Widać że jesteś bardzo wrażliwa...
    Po prostu szacunek za to jak to robisz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ideałów nie ma niby, ale Ty jesteś idealna jak dla mnie;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)