poniedziałek, 14 maja 2012

7. (252)

Wszystko, co mam, wszystko, co miałam, upada. Całokształt bólu zamknięty w kilku milimetrach sześciennych cicho ląduje na zakurzonej podłodze. Kiedy ostatnio wyszłam stąd na dłużej?
Mogłabym ci pokazać. Każdą kroplę. Każdy ślad. Mogłabym nakreślić ci plan zdarzeń i opisać każdy szczegół poprawną polszczyzną. Ale boisz się. Ty się boisz, ja się boję, oni się boją, i w gruncie rzeczy wszyscy aż dławimy się własnym gęstym, czarnym i gorzkim strachem, wyszczerzając zabarwione zęby na znak symbolicznego, zakłamanego uśmiechu. Tak jakby to cokolwiek zmieniało. Jakby było zbawieniem lepszym, niż wszystkie krzyże razem wzięte. Jakby jedna krótka chwila mogła przejąć władzę nad całą twoją egzystencją, dyktując twojemu śpiącemu mózgowi tylko te właściwe decyzje. Czy myśmy, do cholery, wszyscy oślepli? Czy ktoś w nocy przyszedł, rozerwał nam powieki i polał kwasem przekrwione białka? Desperacja. Wylewa ci się nosem, uszami i pępkiem. Pokażę ci, kto najmocniej przygniata cię do podłogi. Pobiegnij tylko szybko po lustro.
Szukam rytmu serca. Macam się po całych płucach, nogach i brzuchu, bo przecież nie raz smutny czerwony organ obijał się o podłogę i ulegał grawitacji. Z chorą nadzieją wmawiam sobie, że wplątał się gdzieś w jelita i zaraz go znajdę, za moment, za chwilę. A tu nic. Nie ma. Tętno jest zastygłe, zimne. A rdzawy kawałek mięsa  cicho płacze. Gnije. Bucha dymem i wewnętrznie się wypala. Jest zszarzałe i pomarszczone. Nie chce bić. Przykre, choć z drugiej strony, od piór leżących na ziemi nikt umiejętności lotu nie wymaga.
Usnę.
Nie zauważysz.
Każda sekunda nie pozwala zapomnieć. Słowa krążą. Czy wytrzymam do zbawienia? Aniele Stróżu, ile potrwa ten twój urlop?


Autodestrukcja. 

2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że po tej przerwie w pisaniu tutaj (krótkiej, ale jednak), wróciłaś z jeszcze lepszym hmm.. przekazem. : )
    Zresztą zawsze miło mi się tutaj czytało, o ile czytanie takich pesymistycznych wpisów może być miłe. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Nazwy są ulotne... nadawane, by ludzie mogli coś wskazać i powiedzieć : 'to moje". Kwestia posiadania jest zatem złudzeniem, w które staramy się wierzyć. Nie możemy mieć, możemy wyłącznie stać się częścią czegoś. Przynajmniej jeśli nie sprowadzamy wszystkiego do istnego zezwierzęcenia.

    Strach nie jest złą rzeczą. Zła jest tylko nieumiejętność radzenia sobie z nim. Złem jest spoglądanie we własne, skrzywdzone oblicze z założeniem, że tego kruchego serca nic już nie obudzi. Złem jest marznięcie w narzuconej przez nas samotności.

    Tak, ludzie są ślepi. Tkwią zawieszeni pomiędzy egoizmem a obojętnością na wszystko wokół. Mijamy się z fałszywymi uśmiechami, kiedy po języku spływają nam najgorsze przekleństwa... a potem giną. W ciszy i drżeniu martwego powietrza. Dlatego szukaj tych, których powieki nie stały się kotwicą, tonącą w morzu obojętności. Patrz w oczy, w których tli się jeszcze iskierka człowieczeństwa. Tętno wróci. Serce chce bić.
    Nie zaśnij.
    Tylko Ty możesz je obudzić.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)