niedziela, 4 marca 2012

2. (217)

Gdzieś po podłodze walają się moje wnętrzności. Pies ciąga i szarpie jelita, w kółka od fotelu wplątują się kabelki z mózgu, a serce tłucze się po kątach. I niby wszystko jest w porządku, nie ma zwarć ani niechcianych spięć, a jednak prąd jakby sam z siebie nie chce płynąć naturalnym tempem, zapycha mi żyły i nie daje oddychać. Nawet gdy cisza sięga granic swoich możliwości, a czas przestaje kłopotliwe stukać wskazówkami, to i tak zmienia się tylko to, co zewnętrzne. We mnie wciąż jest ta bestia, która jak dotąd jeszcze nie zrozumiała beznadziejności swoich działań. We mnie nadal panoszy się potwór, który szepcze z nienawiścią, wyrzuca z ust porcje słów, zabija mnie co jakiś czas, zgrabnym ruchem dłoni. Co mi z braku krzyków o brzasku i ujemnej liczby trzasków drzwi nocą? Może i szczegóły się zmieniły, ale nie całokształt. Z lotu ptaka nadal dostrzegam plamy czerwieni i wypalone przestrzenie, na których rosną już tylko te brudne i niechlujne rośliny z podejściem bezdomnych. Jeżeli trzeba czegoś więcej, niż kojących słów i głębokich jak ocean spojrzeń, to tylko czasu. Czasu, który pozwoli mi zrozumieć, że teraźniejszość to tylko moment, w którym przyszłość staje się przeszłością. Że "teraz" to nawet nie sekunda, nawet nie milisekunda, nawet nie jakakolwiek jednostka czasu. Obiektywnie patrząc, teraźniejszość nie jest warta ni gorsza, jeśli nie umiemy jej zatrzymać magiczną mocą duszy, jeśli nie dana jest nam siła zaginania czasoprzestrzeni. W żadnych tam sprawach wagi światowej. Od tak. By topić się w wodach granatowych i lśniących, wcale nie czując dyskomfortu wody wlewającej się do płuc.
Już chyba tylko obrazy i głosy odbijające się od ścianek mojej czaszki są nadzieją. Wypełniająca się rzeczywistość nie jest przekonująca, leczę ją więc własnym wyobrażeniem o szczęściu. Zostałam obdarta z tajemnic, z wewnętrznego "ja", hierarchia wala się po parkiecie, ale to nic. Czasami nawet lubię upadać, by potem anioły zbierały mnie z czułością z ziemi i odgarniały mi oddechem włosy z przybrudzonego czoła. Czasami nawet to przegrywanie bywa przyjemne, gdy ratują mnie ci, co kochają bardziej, niż pisali w książkach i ukazywali w filmach.


Sam sobie narysuj świat,
coś nie podoba ci się, to sobie to 
zdrap.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)