środa, 22 lutego 2012

15. (210)

Myśli odbijają się od wewnętrznych ścian ciała z akustycznym efektem. Dni wydają się zlewać, wspomnienia porozpadały się, przeszłość zniszczyła jakikolwiek porządek. Zaplątały się wartości, czas je przykrył warstwą kurzu, a deszcz łez zrobił w połączeniu z ogromem szarych pyłków obrzydliwe błoto na tym, co kiedyś zdawało się być realnością. Zgubić się jest łatwo. Zgubić można się wówczas, gdy wmawia się sobie, że przeszłość to zamknięta karta, przeszłość jest nieodgadniona, że liczy się, jest ważne i istnieje tylko to, co tu i teraz, choć prawda pokazuje, jak wielkim przeciwieństwem są sceny obracające się w naszej głowie. Sprzeczności rodzą się w nas i stają się czymś naturalnym. Nasze sumienie zobojętniało na kłamstwa, które nieustannie stosujemy, bo ktoś nam po pijaku wmówił, że są najlepszą bronią. Nie chcę tak. To nie moje przedstawienie, nie moja bajka, ja w tych rolach nie czuję się dobrze. Do tego strach, stała obawa, że moja gra się wyda, że prędzej czy później zorientują się przecież, że mają wśród siebie jakiegoś przebierańca, aktora. Bo niby kim jestem ja? To raczej zlepek wyobrażeń, marzeń i pragnień, a nie prawdziwy człowiek. Zostałam zatruta przez pigułkę o nazwie "życie, która przepełniła mnie kwaśną goryczą, gorzkim spojrzeniem na wszelakość wokół, na swój sposób niemoralnym ziarnkiem pesymizmu. Mój oddech jest zatruty strachem. Moja krew drży od nadmiaru lęków. Ślina smakuje przegraną, zagłuszając wszelkie inne odczucia. Każdy ruch świadczy o mojej marności, o nieludzkiej słabości, o coraz mniejszej chęci do życia i coraz większej nienawiści do samej siebie. Każdy z kroków nic nie zmienia, każde ze słów nie wybrzmiewa w pełnej krasie. Cokolwiek się ze mną stało, nie umiem tego cofnąć. To było przecież tylko rozpaczliwe i tragiczne wołanie o pomoc: zauważcie mnie, zróbcie coś, nie pozwólcie mi ciągnąć tego dalej! Nie pozwólcie mi... Zróbcie coś... Zróbcie to, czego ja sama nie potrafię, nie jestem w stanie zrobić. Dopiero teraz widzę, jak ciężko wołać na ratunek, gdy tłum nie ma uszu, po nich zostaje tylko zakrzepła krew i dziury po obu stronach głowy, a ja sama odgradzam się wielkim szklanym kloszem. Mogę krzyczeć. Mogę drzeć struny do resztek sił. I na nic. Nie wstanie i nie pójdzie naprzód ten, co przywarł do ziemi już dawno.


Nie znam już innych słów, to jest zbyt trudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)