poniedziałek, 20 lutego 2012

13. (208)

Z uczuciami bywa jak z kubłem wrzącej wody - gdy nie jest się ostrożnym, można się łatwo poparzyć, a nawet nie tylko siebie, jak i innych, tych, którzy są owego gorąca nieodłącznym powodem. W moim sercu całkiem niedawno ni stąd, ni zowąd, pojawił się wielki garnek z czerwoną, mazistą, bulgoczącą substancją, która przy każdym pochopnym ruchu i nieprzemyślanym słowie kipiała, parząc boleśnie me serce i rozum, który przecież by winny najbardziej ze wszystkich organów. Nosiłam przez długi czas pojemnik z krwią zamiast serca i zaciskałam pięści, gdy jakakolwiek, nawet najmniejsza kropla znalazła w czyimś spojrzeniu ironię i postanowiła to uczcić radosnym i pochopnym aktem samobójstwa wewnątrz mnie. Nie ma na to leku, nie ma na to leku, nie ma na to leku - powtarzałam, wysilając wszelakie mięśnie wokół oczodołów, oby tylko one także nie zaczęły krwawić. Dziś wiem, że czasami to brak leku jest lekiem. Ignorancja jest jednym ze sposobów milczenia, które przynosi ból, ale i skuteczność. Czekanie może być zbawieniem, jeżeli wszystko inne zawodzi. Czuję, jak  stygnie we mnie wszelka niezrozumiana moc. Stygnie od mojej zgryzoty i niskiej temperatury. Dmuchanie i paranoiczne wachlowanie niewiele daje, to tylko jeszcze bardziej przyczynia się do deszczu w świecie duszy. Los i tym razem nie wysilił się na oryginalność. Ulewa przyszła, zniszczyła wiele i poszła. Poszła i jednocześnie uświadomiła mi, iż jeżeli postaram się najbardziej jak umiem, to z nijakiego powietrza zrobię życiodajną wodę. Poszła i pokazała mi wszystko to, co zrobiła poza przypadkowym obudzeniem we mnie nadziei, takiej zupełnie pustej i skazanej na porażkę. Jestem z dnia na dzień mniej ślepa. Widzę coraz więcej symptomów racjonalności w moim myśleniu, wady wychodzą przed szereg, jak co dziesiąty do odstrzału. Wady w kimś, kto wydawał się idealny. Wady,. które uświadamiają mi pewną zasadniczą sprawę - nie boję się tego, czego nie mam, tylko tego, co mogę stracić. Tej chwili, w której przepadnie wszystko to, co trzyma mnie przy życiu i ja także będę musiała przepaść, bo czymże jest człowiek, który nie ma niczego, nawet samego siebie? Czym jest jego dusza, jak nie jedynie wrakiem, rozbitym szkłem, które jest tylko cieniem tego, czym mogłoby być? Czy ktoś taki ma prawo być opisywany czasownikiem "być"?...
Cokolwiek mam za sobą, teraz to nie jest istotne. Przeszłość na chwilę wyciszam lekkim ruchem powiek. Jezus nie podziwiał kwiatków, gdy niósł krzyż na Golgotę.




Czy jest ktoś lub coś, za co chętnie oddałbyś życie? 
Czy istnieje coś takiego, za co nie żal byłoby ci umierać?

1 komentarz:

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)