poniedziałek, 7 listopada 2011

6. (145)

Uwielbiam taki stan. Uwielbiam TEN stan. Niewiele musi się dziać. Wystarczy, że ktoś wywoła małe tsunami w moim wnętrzu i zachęci swą falą serce do radosnego tańca pomiędzy płucem a żebrami, czy co tam jeszcze jest. Dawno tego nie czułam, byłam pewna, że ostatnie pożegnanie ze szczerą radością mam już dawno za sobą. Myliłam się... To jest takie nic. 4 minuty i 18 sekund. Tyle. Aż tyle. Wystarczająco tyle, by wskrzesić mnie na pewien czas. Nie chcę teraz wyznaczać i oceniać, czy będzie to jeden dzień, tydzień, a może tylko te parę godzin. Może przejdzie mi, jestem przecież tak bardzo nieustabilizowana i nietrwała. Tak krucha... Łatwo mnie zniszczyć, ale cieszę się, bo są tacy, co ruszą tyłek i wezmą Super Glu, choć wyraźnie pisze, że w okamgnieniu skleja on skórę i powieki. Ryzyko? Niekoniecznie. To coś o nieco piękniejszej nazwie. To niezwykle rzadko spotkana bezinteresowna i nieprzymuszona chęć niesienia pomocy.
Wybaczcie mój niecodzienny styl pisania, to to serce, ono bije tak mocno, tak inaczej, ono bije... A przedtem tylko kołysało się z boku na bok, od niechcenia, oby tylko dać komórkom to, co im się należy. Teraz je czuję, oj, jak mi tego trzeba było.
4 minuty 18 sekund.
I ożyłam.
4 minuty.
18 sekund.
Serce bije.
Sekund 18.
Minut 4.
Chcę więcej. Chłonę to. Pragnę. Ta noc będzie dobra. Czuję to. Dzięki tym cząstkom czasu, lek najskuteczniejszy, lek cudowny, lek na wyciągnięcie ręki, choć jednocześnie tak strasznie odległy i uzależniający.
4 minuty 18 sekund.
Boże, dziękuję. Usnę po raz pierwszy bez obaw, bez bólu, bez cierpienia, po raz pierwszy od tak dawna. Usnę z uśmiechem.
4 minuty 18 sekund.


Czasami brak słów to najlepsze rozwiązanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)