niedziela, 20 listopada 2011

16. (155)

Chodź tu i powiedz mi, co to jest zaufanie. Powiedz mi, czy to rzeczywiście tylko zbiór uczuć, czy coś więcej. Powiedz mi, bo się pogubiłam, naprawdę już nie wiem, jak wyglądają warte uwagi wartości. No dalej, wołam cię, jeśli rzeczywiście panujesz nad swoim życiem, to naucz tego i mnie - nie mylić z: to zapanuj też nad moim życiem. To chyba w tej sprzeczności kryje się zasadniczy błąd w rozumowaniu słowa zaufanie. Zaufać nie znaczy otworzyć drzwi do swojego serca i pozwolić innym panoszyć się tam, wszystko przestawiać, zmieniać, psuć... Zaufać to po prostu spuścić z siebie zatrute powietrze. Ja zaufałam. Okazuje się, że teraz jest we mnie tylko więcej tego skażonego tlenu. Zaufałam nieodpowiedniej osobie. Zaufałam tym, co zaprzeczają sobie, co mówią jakby dla innych, a nie od siebie. Teraz mam... Serce zadziwiająco czarne, a nie czerwone, zaś na nim brudne, poplątane wieńcówki,  a co w środku? Skołowanie. Jest tam bałagan, ktoś wtargnął i zniszczył moją hierarchię, ktoś poczuł się za bardzo władcą, za bardzo panem losu, nie swojego, lecz mojego. Teraz dostrzegam konsekwencje mówienia... Winnam była się zamknąć, w sobie, w pokoju, w moim świecie, tylko po to, by potem nie czuć się moralnie zgwałconą. Żałuję. Mam w sobie ograniczoną ilość zaufania, ta substancja kiedyś się skończy, powinnam oszczędzać ją dla naprawdę wartościowych, aby mi jej nigdy nie zabrakło. Jak tak dalej pójdzie, to stanę się osobą wręcz publiczną. Często otwierane drzwi do duszy zaczną skrzypieć, psuć się, w końcu nie dam rady ich już zamknąć. I będę mogli zwiedzić mnie ci, co zawsze lubili poszydzić nieco z tych słabszych. Nie mogę na to pozwolić. Domysły nie mogą stać się rzeczywistością. Nie jestem tu dla was. Hmm... Właściwie dla siebie też nie. Dla Boga? Dla Boga. Ta wersja jest korzystna.
Łamie się nić ze stali... Piękny sen jakby uciekł, znudzony monotonią. Nie tak miało być. Wyobraziłam sobie świetlane czasy, dni tak pękate od nadziei... Tymczasem pojawił się kolejny test. Muszę go zdać, inaczej nie dotrwam do finiszu, nie dam sobie rady z tym przekornym życiem...
A ciebie dalej nie ma... Już wiesz, że zaufanie nie jest proste? Już wiesz, że ono wymaga czegoś więcej, niż tylko słów zganienia i poniżenia? To nie na tym rzecz polega. Ran się nie polewa kwasem. Bynajmniej nie w ten sposób. To nie pomaga. To zabija. 
Połamano nić zaufania... I jak ma być dobrze, skoro drabina nie opiera się o ścianę?...



Możemy zaczynać od nowa,
ale czy wtedy rzeczywiście zmieni się coś więcej
prócz fałszywego oczyszczenia sumienia?

2 komentarze:

  1. no proszę, kolejna genialna notka ;)
    podziwiam coraz bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dziękuję, Twoja opinia dużo dla mnie znaczy ;) bo skoro tak fenomenalna autorka ma o moich chaotycznych wpisach takie zdanie to znaczy, że naprawdę nie są złe :)
    a co do prawdy w ludziach.. o nią coraz trudniej ;] niestety...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)