wtorek, 11 października 2011

9. (118)

Nie jestem w stanie powiedzieć, czego bardziej się boję: fałszywej przyjaźni czy jej całkowitego braku. Gorzej, gdy jedno idzie w parze z drugim. W tej chwili dosięga mnie coś z półki kłamliwej i pustej znajomości. Naiwnie liczyłam na happy end tej historii. Najgorsze jest to, że jestem zbyt bojaźliwa, aby jednoznacznie to zakończyć. Na siłę jestem miła, chyba też brak mi odwagi. Z całą pewnością nie należę do tych, co walą prosto w oczy. Dlaczego? Bo ja nie lubię ranić. Choć wiem, że ci tak to robię. Nie lubię, bo teraz chyba jest ten czas, gdy doznaję skutków krzywdzenia innych. Odpłacają mi się tym samym. Z podwójną siłą. Dlatego tak bardzo boję się urwać nić kłamstwa, która trzyma mnie i utrudnia wędrówkę. Właściwie nie wiem, dlaczego jest właśnie tak. Dlaczego trwam w tej toksycznej znajomości, która momentami spędza mi sen z powiek i zajmuje ciche wieczory. Nie widzę w tym większego sensu. Nie widzę większego sensu... Nie widzę...
Po co dalej się w to bawić? Po co, skoro świat i tak dalej się kręci, a każdy dzień jest bury? Nic nie zmienię, tracą jedną osobę. Nic się nie stanie. Nie napiszą o tym w "New Times'sie", nikt się za specjalnie nie przejmie. Życie pozostanie życiem, nie ważne, czy z nami, czy tylko ze mną i tobą.



Czego chcesz od życia, tak naprawdę?
Czego chcesz ode mnie...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)