Chyba nawet nie chcę znać odpowiedzi. Chyba się jej za bardzo boję. Jest mi ciężko. Całokształt mojej egzystencji ciągnie mnie do ziemi bardziej niż grawitacja. I już nie wiem, czy to przemęczenie, czy to, co zawsze, stan wieczornego odrętwienia duszy. Gubię się w tym. Dziś nawet przez moment wypadłam z roli, przestałam udawać wiecznie wesołą Natalkę. Błąd. Duży błąd. Nie mogę pozwalać sobie na takie wpadki. To mnie za wiele kosztuje. Moje prawdziwe "ja" powinno być w środku.... Tak, błąd niewybaczalny.
Zastanawiam się, czy w ogóle kiedykolwiek będzie lepiej. Czekam na swoje pięć minut od dawna. Zegar stoi w miejscu. Nic się nie zmienia. Ta sama pustka, ta sama monotonia. Ktoś z góry zgasił wszystkie gwiazdy. Nie mam do czego szeptać życzeń. A no tak, jeszcze się modlę... Bóg podobno może mi pomóc. Ale ja nie umiem mieć nadziei. Ona mi ucieka, ja jej nie gonię. Wali się tu wszystko, słyszysz? Tak brzmi umierająca dusza.
Ten świat nie ma miłości,
ten świat umiera.
ten świat umiera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)