poniedziałek, 31 października 2011

30. (139)

Nie chcę już nigdy stąd wychodzić. Chcę się tu umrzeć. W tym pokoju, pośród lęki i ciemności. Chcę tu zostać, by już nikt nigdy więcej nie mógł wbić mi w serce noża. Chcę tu zostać, chcę tu być już do końca. Nie jestem w stanie patrzeć na ten świat i słuchać jego głosu. Jestem słaba. Zbyt słaba, aby przetrwać ten sztorm. Znów upadam. Świadomie poddaję się grawitacji. Nie walczę. Spadam, po drodze zahaczając o ludzką obojętność. Nie chcę tak... Boże, proszę, zabierz mnie stąd, zabierz! Nie potrafię dalej iść, potykam się, przytłacza mnie ten krzyż, choć przecież jest on nieporównywalnie lżejszy od Twojego. Chcę zniknąć. Rozpuścić się w tym oceanie bezradności. Nic nie działa, zresztą, nigdy nie działało... Modlitwa, ból, płacz... Nic. Kompletnie nic. Nie ma na to leku. Niesłusznie sądziłam, że właśnie go wynalazłam. Nie. To narkotyk. Teraz jestem już uzależniona od moich cudownych uzdrowicieli powstałych z pracy rąk ludzkich. Nie mówię o tym ludziom, których nazywam przyjaciółmi. Jak zwykle, uważam, że sama dam radę. Kłamię, patrząc w lustro. Kłamię, bo nie dostrzegam innego wyjścia. Dlatego błagam... Zabierzcie mnie stąd, hej, wy!, tam na górze. Proszę, tak będzie lepiej dla wszystkich... Przecież mówiłeś "proście, a będzie wam dane". Oto proszę, pukam, szukam... I nic. Dlaczego? No Jezu, odezwij się! Przecież niewidomym otwierałeś oczy, a niemym usta! Dlaczego! Teraz! Nie! Potrafisz! Przemówić! Do! Mnie!? Chodziłeś po wodzie i uzdrawiałeś trędowatych! Więc pomóż i mi, nie widzisz?! Jestem zbyt bardzo zerem, abyś dostrzegł to, co się ze mną dzieje?! Jezu... Ja nie umiem głośniej krzyczeć... Umieram. Brak mi tchu... Nie mogę wykrzesać z siebie więcej, niż ten przesiąknięty nienawiścią i pretensją tekst... Umieram...
Zabili mnie z chwilą urodzin. Skazana jestem na klęskę. Leje się ze mnie krew, nie potrzebuję przecież innego leku, tylko samej siebie. Nie potrzebuję Was, wy mi nie pomożecie. Nie mówcie mi o lepszym jutrze. Nie karmcie mnie nieudanym optymizmem. Jednym z waszych największych kłamstw jest ten aforyzm: co cię nie zabije, to cię wzmocni. Nic bardziej mylnego. Co cię nie zabije, to uczyni cię tylko jeszcze bardziej zgorzkniałym i egoistycznym. Co cię nie zabije, to cię dobije...



Dlaczego umierają ci, co chcą żyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)