czwartek, 27 października 2011

27. (136)

Nadzieja mignęła mi swoim intensywnym światłem przed oczami. Pojawiła się całkiem niespodziewanie. Choć wcześniej uparcie twierdziłam, że nie wróci, że to koniec, nasze drogi się rozchodzą. Teraz widzę, że to przecież ja sama ją wyganiałam, wbijałam jej nóż w serce, nie chciałam jej. Nadzieja jest moją matką. A ja potraktowałam ją jak śmiecia... Teraz żałuję. Ogłosiłam przez megafon, że jej nie ma, że idiotka, zostawiła mnie, mnie!, biedną dziewczynkę, tak samotną, tak smutną, niechcianą, bezradną. Nie widziałam jej, bo była gdzieś za mną, pilnowała, by śmierć nie dogoniła moich gęstych kroków. Kładła mi dłoń na ramieniu, a ja sądziłam, że to tylko wiatr dotknął mnie jesiennym, jeszcze nieco ciepłym podmuchem. Wyzywałam ją od zdradzieckich suk, ona słuchała, nic nie mówiąc. Była. Bo nadzieja jest zawsze. Ona nie patrzy na pogodę i godzinę. Ona JEST. Trzyma puls. Jest. I choć wydawało mi się, że jest gorzej, niż źle, to wtedy ona pilnowało, by nie pogorszyło się jeszcze bardziej. Ona dawała słońcu łapówki, tylko po to, by obudziło mnie bezchmurnym niebem przecinanym promykami. Ona dbała, bym miała ciepłą poduszkę. A ja jej nie doceniałam. Teraz już wiem, skąd te szepty w mojej głowie. Nadzieja za tym stoi. Ona starała się wlać w moje żyły nieco nie tyle optymizmu, co realizmu. Odepchnęłam jej pomoc. A dziś już wiem, że nadzieja nie jest tylko tym głosem, moim, a jednak obcym. Nadzieja chodzi po ziemi. Czasami nosi wysokie obcasy, a czasami przyodziewa sutannę. Ona istnieje. I nie przestanie, póki ktoś nadal będzie ją dawał innym. Nadzieja nigdy nie umiera. Mamy ją wszczepioną na stałe. Wystarczy tylko spotkać kogoś, kto będzie umiał ją na nowo uruchomić.


Jeżeli się zgubiłeś,
to po prostu udaj,
że to inni idą złą drogą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)