wtorek, 25 października 2011

23. (132)

Cześć, jestem Natalka i sama nie wiem, co czuję. Miesza mi się wszystko w środku, soki trawienne z krwią, limfa ze śliną, krew z powietrzem. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdybym tak po prostu zniknęła, to świat nawet by tego nie zauważył. Nie mogę przestać myśleć, że nie jestem stąd, że nie pasuję do tej szaro-burej układanki z poobgryzanych przez psa puzzli. Wiele elementów układanki się pogubiło, ale ja tu po prostu nie pasuję. Jestem zbędna. Podczas gdy tych brakujących ciągle ktoś szuka, ja tak stoją z boku i patrzę się z iskierką zazdrości w oczach. Chciałabym, aby i mnie ktoś odnalazł. Chciałabym poczuć się potrzebna, ważna. Tymczasem jestem po prostu wysoce wyindywidualizowanym i natarczywym zerem. Desperacja zżera mnie powoli, kawałeczek po kawałeczku. Ogromnie pragnę odszukać swoją bajkę, chcę tam być, chcę czuć, chcę kochać bardziej, niż kiedykolwiek. Pomijam fakt, że tylko na chceniu się kończy. Brak we mnie jakiejś motywacji, więc stoję tu, jak ten osioł, nie ruszam się z miejsca, jestem cicho, nie przeszkadzam. W dłoni ściskam kluczyk do tych wszystkich tajemnic. Chcę dać go komuś, kto odważy się tam zajrzeć, a potem wziąć szpadel, taczkę i wywieźć to błoto, oczyścić mnie. Wielu już miało w dłoni ten klucz, ale albo się przestraszyli, albo po prostu mieli zbyt słaby wzrok, aby ujrzeć to, co niewidzialne. Dla nich sprawiałam wrażenie niewinnej okruszyny, maleństwa w pełni szczęśliwego. Mylili się, oceniając mnie tylko po roześmianej buzi i lekkim spojrzeniu. Oni mnie nie znają. Nie zajrzeli mi pod skórę, nie widzą, jak obrastam kurzem, pajęczynami i kłamstwem. Zimno mi tutaj, choć mam na sobie warstwę brudu, a na niej jeszcze chropowatą i porwaną skórę. Marznę. Upadam. Pytasz się, co się dzieje? Doskonale wiesz, że odpowiem "Nic". Nie ma tu kogoś, kto to wszystko zdoła unieść. Ten krzyż jest ze stali, mrozi swym dotykiem, rani ostrymi kantami. Ciężar jest niewyobrażalny. W dzień, ledwie go wlokąc po ziemi, i nocą, gdy trzeba podnieść go i położyć na plecy, bo przystaje do ziemi, która upadła poniżej progu godności zera stopni Andersa Celsjusza. Muszę iść, wiem to. Muszę, choć cel jest mi nieznany i nawet nie mam gwarancji, że istnieje. Muszę iść, czeka na mnie śmierć. Nie mogę jej zawieść.


Nie chcę rozmawiać.
Chcę milczeć.
Bo 
rozmowa=wrzeszczeć+besztać+kłócić się+wymagać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)