poniedziałek, 19 września 2011

17. (105)

Czuję niedosyt. Dręczący i wwiercający się w brzuch cholerny niedosyt nie wiadomo czego. JEST buro, nudno i nieciekawie. Jest monotonnie. Nie ruszam się z miejsca. Trwam na starcie, zbyt głucha, by dosłyszeć strzał pistoletu. Czekam, Bóg wie na co. Chyba na jakiś przełom. Coś nowego. Właściwie obojętnie mi, czy to będzie klęska, czy tryumf. Cokolwiek. Przydałoby się w końcu ruszyć. Coś zrobić. Zacząć wspinać się ku górze, do źródła światła. Potrzebuję kroku w przód. ZBYT długo czekałam na zbawienie. Teraz, gdy już mniej więcej obrałam sobie cel, trzeba zatrzeć dłonie i chuchnąć w nie na szczęście. Motywacja. ?. Hm. No właśnie. Za mało tu życia, panowie. Proszę nieco ognia do pieca. Nieco dramatyzmu.
Idiotka ze mnie. Doszukuję się problemów tylko po to, by mieć o co walczyć. CICHO liczę na moją zabójczą zdolność pakowania się w kłopoty. Potrzebuję naturalnego dopalacza, jakiejś niewykrywalnej siły, kopniaka z góry. ABY mnie zrozumieć, trzeba dostrzec mnóstwo słów między wierszami. Sama także miewam momenty, gdy nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak, a nie inaczej. Teraz także dziwnie przyglądam się poprzednim linijkom tekstu. Monotonia? Źle. Spokój. Źle? Cisza. Źle?!
No właśnie. Głupieję. Nie mogę tego w żaden sposób PRZERWAĆ. Chce mi się rewolucji w życiu. Albo...  czekaj, nie! Wojny. Taaak, wojny chcę. Wojny z sobą. O siebie. Muszę wiele zmienić TEN STAN, podbudować swoje ego i uzupełnić zapasy pozytywnego uporu. Koniecznie.
Wojny chcę. Prawdziwej. Takiej, jak kiedyś. Chcę gry o wszelką ceny. Śmierci. Tak. Tak. Właśnie tak. Już to widzę. Czuję...
Boże, co się ze mną dzieje... Mam tylko nadzieję, że nie nazywam się Adolf, bo nie do twarzy mi z wąsikiem.

Zabijmy się wszyscy
Będzie wesoło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)