poniedziałek, 19 września 2011

16. (104)

Coś przychodzi, jest chwilkę, potem znów gdzieś pędzi. Ekhem, poprawka. Ktoś przychodzi, odchodzi, bla, bla, bla. Tak już po prostu. Cytując opis na gg jednej z koleżanek, potwierdzam "Byłoby mi łatwiej, gdybym potrafiła cię znienawidzić.". Tak, zdecydowanie. A teraz mogę jedynie zastanawiać się, co będzie. Odpowiedź jest prosta, ale nie wypowiadam jej. Zbyt mocno kaleczy wargi, wypływając z nich, nawet szeptem. Póki co, będziemy wierzyć, że nadal nic nas nie DZIELI. Złudzenie podadzą nam na śniadanie, obiad i kolację. Owszem, można tak. Do czasu. Do chwili, gdy będziesz rzygał od samego brzmienia mojego imienia. Stanę się elementem przeszłości. Starą przygodą, krótkim zdaniem z kropką na końcu. Nie będzie NAS. Będzie ona, ta, ee..., Natalka bodajże? I on, kurwa, Michał od siedmiu boleści. Póki co, nazywamy te relacje tęsknotą. Smutek, rozdarcie i te sprawy. Ale ja nie wierzę w miłość na odległość. To nie ma szans na przetrwanie. Bez dotyku, bez rozmów w cztery oczy, bez ciszy i uśmiechów - równie dobrze można tylko spać, jeść i pić. Bez jakichkolwiek uczuć i emocji. Nie oznacza to, że nic nie odczuwam. Boję się i nie jestem w stanie patrzeć przed siebie. Rzeczywistość jest zamglona, nie wspominając o przyszłości. CZAS jest w stanie wyleczyć rany - o ile pacjent będzie współpracował. Ja chyba nie pasuję do tego kryterium. Za mało we mnie spokoju i opanowania. Zmienna jestem jak pogoda. I, niestety, coraz bardziej od niej zależna. Nauczyłam się przyklejać do twarzy uśmiech tylko wtedy, gdy za oknem jest znośnie. Bez okiełznania Celsjuszów nie mam imienia. Od tak, Natalka. Ani wesoła, ani smutna. Istniały jeszcze inne wskaźniki nastroju. Jednym z nich jest... no? Tak, ty. A teraz? Jak będzie? Kto zdoła łaskotać mnie do momentu, aż śmiech samoistnie mnie pozytywnie zgwałci? Kto będzie pieprzył głupoty tylko dla mnie?
NIE. Nie mów, że będzie tak, jak i kiedyś. Pęka we mnie owoc strachu. Nic się już nie ułoży. To jest niespełna 400 km. Tego się nie da pokonać. Muszę cię puścić. Nie mamy aż tak długich rąk. Ta ODLEGŁOŚĆ nas zabije. Zobaczysz. Wspomnisz moje słowa.
Albo i nie. Zapomnisz o tych słowach. Jak i o całej reszcie moich myśli.

Musimy skończyć tą grę, 
nim ona skończy nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)