sobota, 17 września 2011

15. (103)

Nie wiem, co czuję. Nie jest dobrze, nie jest źle. Jest... dziwnie. Już niewiele rozumiem. Zostałam otumaniona jakiś środkiem, bynajmniej tak się czuję. Zbyt dużo tego wszystkiego. STRACIŁAM panowanie na sytuacją. Pozwoliłam, by głupota i egoizm zburzyła mój mur obronny. Był byle jaki, posklecany z kilku rodzai cegieł, niedokończony, kruchy - ale był. Teraz stoję na środku pustkowia, wystawiona na atak ze wszystkich stron. Ja... ja nie rozumiem. Nie wiem, co się stało. Ja tego nie pojmuję. Nic nie układa się w całość. Jest nie tak! Jest strasznie zimno i niepewnie, lód już powoli pęka nam pod nogami! Zimno mojej duszy. Choć właściwie z przyzwyczajenia przy ociepleniu sama wkładam ją do zamrażarki. Przyzwyczaiłam się do tej drażniąco-kojącej pustki w sercu. Chcę przestać się pogrążać, ale, do cholery, sama nie dam rady! Ktoś musi mi podać rękę! Ale kto, kurwa... Kto? Tu, na dole, WSZYSTKO jest tak niewyraźne i blade. Cisza przeszywa, światło razi, nawet słodycze przestają cieszyć. Nie chcę tu być. Chcę wstawać rano i mówić "życie jest piękne". W tej chwili nie wiem, jak w ogóle wstaję. Nie wiem też, CO robię... Chwila przerwy? Ale przerwy od czego? Od siebie? Od życia? Urlop? Nie da się. Nie da. Nie da...
Mam ochotę krzyknąć, powtarzając za Nosowską: Miłość Uwaga Ratunku Pomocy!. Tak, właśnie tak. Bo miłość to bagno. Nie do ominięcia. Teraz, patrząc wstecz, mam ochotę wziąć swoją głowę i rzucić nią o ścianę. Bo gdzie była, gdy była potrzebna? Co robiła, gdy serce rwało do roli pierwszych skrzypiec bez przygotowania? Naiwne, głupie - teraz ma za swoje. Krwawi. Krwawi! Po cichu... Tylko ja czuję krew wylewającą się z żył i skapującą na wątrobę i inne nieprzyjazne wnętrzności. Tego nie widać. Skórę mam zbyt grubą. Poharataną, ale grubą. Silną. Przyzwyczajoną.
MIAŁAM szansę, by wszystko odkręcić. Teraz jest za późno. Nadzieję i zaufanie ciężko ponownie zaprosić do domu. Teraz pozostaje tylko czytać między wierszami. Aby zrozumieć ludzi, trzeba tylko postarać się usłyszeć to, czego nie mówią. Bo się boją. Jak my wszyscy i jeszcze trochę.


Kiedyś moja dusza miała dom
taki z drzwiami i oknem na ciebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)