wtorek, 5 lipca 2011

5. (76)

I znów jestem karana za... właściwie nie wiem, za co. Nie wiem, cóż takiego zrobiłam. Nie wiem, za co została zastosowana wobec mnie taka ignorancja. Nikt nawet nie spytał mnie o zdanie. Nie pozwolił wyjaśnić. Dlaczego? Po to ,by teraz przez kilka dni nie rozmawiać? Naprawdę, szczytny cel. I teraz to nie ja pierwsza będę przepraszać. Nic nie zrobiłam. To nie ja czepiam się o byle co i nie pozwalam "oskarżonego" dopuścić do rozmowy. Nie czuję się winna. Czuję się... źle. Znów zostałam brutalnie zakopana żywcem, zrównana z ziemią.
Znów moje uczucia się nie liczą - tak, mam jeszcze uczucia! Jest za późna na odkręcenie tego - stało się. Teraz okaże się, czy jesteśmy wystarczająco dorosłe, by po ludzku to rozwiązać...
Jestem coraz bardziej nerwowa, niespokojna. Te wakacje odbiegają od mojego ideału. I nie chodzi mi tu o brak zajęć czy pogodę. Po prostu pewni ludzie traktują mnie nie tak, jak traktować powinni. I co ja mam zrobić? Naprawiać samą siebie, czy te osoby? Od czego zacząć? Jak pozbierać te rozbite na miliony kawałków serce z lodu? Pozostaje mi tylko położyć się i zapaść w niespokojny sen. Przepraszam za wszystko, co spieszyłam. Przepraszam z humorki i błędy. Nie zasługuję na przebaczenie. Usnę i zapomnę. A potem znów ktoś zgoni mnie z łóżka i będzie kazał udawać. Wiem, że nie uda mi się zmienić deszczu w słońce. Na zawsze będę tylko nudną Natalką z małej miejscowości. Mogę tylko przepraszać. Tylko to umiem robić tak, by nic nie schrzanić. Bo przecież niszczenie czegoś wychodzi mi perfekcyjnie.
Wszystko co mam, to właśnie ludzie. Oni jednak powoli mnie zostawiają, gęsiego. Boję się tych słów, ale... Przeraża mnie świadomość, że kiedyś mogę zostać całkiem sama, nawet bez tych najnajnajbliższych. Nie będę mogła wtedy żyć. Dlatego brońcie mnie od rzeczy, które mogłyby mnie zabić. Wiem, że nie mogę tego zrobić. Wiem, że cierpienie ma sens. Nie znam go, lecz wierzę. Nie mam wyboru.
Raz jeszcze przepraszam. Nie panuję nad sobą, muszę wrócić do antydepresantów. Muszę na nowo leczyć się farmakologicznie. Łykać sztuczny uśmiech. A, no i oczywiście leczyć się ostrością mojej małej znajomej.
Przepraszam za to, jaka jestem.
Przepraszam za to, jaka byłam.
Przepraszam za to, jaka będę.
Przepraszam za wszystko.
Nie zmienię się... Nie umiem...
Zbyt mało we mnie sił i motywacji... Dla kogo mam się zmieniać? Dla powietrza? I ono może mnie zdradzić...


Łzy wypalają moje oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)