czwartek, 23 czerwca 2011

8. (69)

Zdecydowanie zaliczam się do grupy naiwnych wrażliwców. Do tych, co zakochują się od pierwszego wejrzenia, do tych, co ufają szybko, cierpią długo. Tak też było i wtedy. Spojrzałyśmy na siebie i już niemal wiedziałyśmy - to nie będzie zwykła znajomość. Pierwsza rozmowa, jak to początki, niewinna. Wystarczyły trzy dni. Trzy dni, aby nazywać tą drugą przyjaciółką. Trzy dni, aby zasmakować szczęścia. Trzy dni, aby nieświadomie wejść do przedsionka piekieł.
Fascynacja sobą nawzajem trwała około roku. Rozmowy do rana, głupie pomysły, idiotyczne rozrywki. Nie przeczę - to było piękne. Naturalnie występujące lekarstwo na smutki. Czas beztroski i swobodny. Czas bycia sobą. Wspólna radość z małych sukcesów, zwycięstw, nawet z pierwszego okresu. Wszystko tak barwne, kojące, lekkie. Wszystko takie piękne. Wręcz bajeczne. Mnóstwo tematów do rozmowy, obietnice przyjaźni do grobowej deski. Uwielbienie siebie nawzajem. Miłość przyjacielska.
A potem przyszła jesień. Było nas jakby mniej - ale to przez brak czasu. Jasne. Jedyna sensowna wymówka...I zima. Zima naszych relacji. -30 ˚C w sercu. Coraz mniej rozmów. Cisza. Przejmująca cisza. Kryzys? Nie. Początek takiej małej apokalipsy. Między dwojgiem ludzi. Wybacz za to, co powiem, ale to po twojej stronie leży większa wina. Podczas gdy ja starałam się sklejać naszą przyjaźń, ty znalazłaś sobie przyjaciół zastępczych. Ja zdecydowanie poszłam w odstawkę. bo miałam poważne problemy. A ty wolałaś szaleć! Żyć tak beztrosko, jak dzieci w przedszkolu! Ja, naiwna idiotka, mimo wszystko miałam hopla na twoim punkcie. Tylko Majka, Majka i Majka. Nic poza tym. Zobacz, teraz nawet nie wiesz, co u mnie. Nie wiesz, jak się czuję.
Nie zależy ci.
Ale to jeszcze nie jest koniec. Przecież się spotykamy, gadamy o niczym. Ale jest inaczej. Ty mówisz "gadaj szybciej, bo mnie przynudzasz". Więc ja kończę. A w środku krwawię. Ty mówisz "Nic na to poradzę". Ja udaję, że rozumiem, choć dusza czuje niedosyt. Tak od dłuższego czasu. Unikasz rozmów, ledwie się witasz, a za pięć minut już żegnasz. Jestem ci potrzebna tylko wtedy, gdy nie ma gdzieś w pobliżu jakiejś wiernej psiapsiółki. Wtedy mam jakąś wartość. I nawet jeśli jesteśmy razem - to łączą nas tylko niedopowiedzenia i kłamstwa. Nie umiemy cieszyć się sobą tak, jak kiedyś.
Wiem, ja też nie jestem bez winy. Głównym problemem byłam... ja sama. Bo pojawiły się kłopoty, przeciwności losu. I tym zaczęłam niszczyć twoją krainę szczęścia. Zobacz, nigdy nawet nie wypłakałam ci się w rękaw. Nie umiem już okazywać ci uczyć, nie umiem się przed tobą otworzyć.
Widzisz, jaki peszek. 
I tak tego nie przeczytasz. "Za dużo literek"
Za mało zaufania.
Nie, jakoś zbytnio mi nie szkoda. Nie pogrążam się w żałobie, jak po... "odejściu" Klaudii. (ona pewnie też tego nie przeczyta). Bo, widzisz, droga Maju. Za dużo mi zabrałaś, a za mało dałaś. Straciłam przy tobie mnóstwo chwil. Straciłam przy tobie swoje "ja".Zostaw mnie. Odejdź.
Ale nie martw się, nie ty pierwsza, nie ostatnia.Jeszcze nie powiedziałam "koniec". Muszę nieco się pozbierać. I zrobię to. Skończę z nami. Chore drzewo trzeba ściąć.


Nie mogę być twą przyjaciółką,
Mój świat jest zbyt niepewny
Mogłabyś być świadkiem końca

1 komentarz:

  1. aaaa dziękuje ;* Tyle komplementów ;D Można.Tylko nie obiecuje,że będzie szybko,ale foto możesz wysłać ;P wyślij mi na mejla kutanga92@interia.pl

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)