środa, 11 maja 2011

9. (39)

Tak. Nie pisałam. Znów życie skąpi mi zdrowia. Od trzech dni gorączka. 40ºC, w nocy nawet 41ºC. I najgorsze jest to, że tak naprawdę wcale nie wiem, co mi jest. Żadnych objawów przeziębienia - tylko wysoka temperatura. No, i jeszcze omamy, krzyki przez sen i lunatykowanie. Dziś pół nocy krzyczałam trzy słowa - "K******, nie odchodź!". To moja podświadomość. Ona krzyczała - nie ja. Ona wie, jak jest. Na pewno nie tak, jak być powinno.
Miałam już o tym nie pisać. Widocznie nie umiem. Mam pełną świadomość, wiem, jak jest. Nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd. Wspomnienia wciąż tęsknią za swoim życiem. Więc zamykam je w czarnym pudełku. Klucz wyrzucam. A za dziesięć minut otwieram szkatułkę spinką do włosów...
Bezradnie czekam na działanie leków przeciwgorączkowych. Myśli zlewają się, przestaję rozumieć sama siebie. Ciekawa jestem, czy teraz bardziej boli mnie ciało, czy dusza. Nie, cierpienia wewnątrz nic nie przebije. Tego nie da się opisać słowami. To nieuchwytność, niewidzialność, która waży więcej niż kilkutonowy wieloryb. Spoczywa na moim sercu, gniecie je, nie daje spokoju.
Nigdy nie pogodzę się z tym, co się stało. Ale nie żałuję. Każda chwila była udana. Bo spędziłam ją z Tobą. Mój najlepszy czas przeminął. Trudno. Stało się.


Niczego nie będzie żal...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)