niedziela, 22 maja 2011

17. (47)

Zaczynamy od nowa. Znów. Tym razem już nie ja sama (na Boga, ile to razy próbowałam zacząć od nowa?), ale razem. Nie będzie łatwo. Bynajmniej nikt nie dawał żadnej gwarancji. Póki co, nie ma we mnie zbyt wiele optymizmu. Ciężko będzie mi na nowo się otworzyć i mówić o wszystkich. Dostałam nauczkę od życia. Zbyt wylewnym zwierzaniem się przelotnym, krótkodystansowym przyjaciołom pogłębiłam się jeszcze bardziej. Droga do tak zwanej "normalności" jest długa, mozolna i trudna. Wątpię, czy ktoś taki, jak ja zdoła przez nią przebrnąć. Zapewne zawsze będę pamięcią powracała do czasów, które trwają teraz, a ciągną się już od arcydługiego czasu. Czuję się jakby zawieszona w przestrzeni, zatrzymana. Nic mi się nie chce, ambicje odeszły w zapomnienie. Właściwie zdaję się na pastwę losu. Co będzie, to będzie.
Chciałabym wierzyć, że wspólnymi siłami zdołamy przekręcić klucz i zamkniemy na zawsze drzwi do przeszłości. Ludzie, którymi niepotrzebnie zawracałam sobie głowę, sprawy, które bez pytania zaśmieciły mi wieczory, zdarzenia, o których lepiej zapomnieć - to wszystko zostanie za tymi drzwiami. A ja, z czystą kartą, będę się uczyć żyć od początku. Znowu postawię pierwszy krok, wypowiem pierwsze słowo. Narodzę się raz jeszcze. Być może nawet się uśmiechnę.
Miło jest snuć takie plany. Ale ja znam swoją dolę. Wredna i zimna rzeczywistość i tak zrobi swoje. Spieprzy to, co ja z tak wielkim trudem zbuduję. Znów będę zaczynać. Tak w nieskończoność.
Przeraża mnie to. Niewyobrażalnie przeraża...


Kto wie, może już ostatni raz podajemy sobie ręce.
Kto wie, może już ostatni raz uśmiechamy się do słońca.
Kto wie. Może koniec jest bliżej, niż cokolwiek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)