Nawet, gdy znajdujemy się blisko siebie, to i tak dzieli nas jakiś niewidzialny mur. Wiesz o czym mówię, prawda? Dostrzegasz te głuche, nieprzyjemne chwile ciszy, gdy żadna z nas nic nie mówi, bo tak naprawdę brakuje słów... i odwagi. A przecież nic się nie stało. Nic? Czy aby na pewno? Czy musiało się coś wydarzyć? Nie. Ten stan trwa bez przerwy. Między nami nazbierała się już całkiem spora gromada licznych niedopowiedzeń kłamstw. Nie wiem, co nas łączy. A ty wiesz? Wątpię.
Odczuwam ból. Tęsknię. Za czym? Może za nieświadomością tego, jakie jesteśmy wobec siebie. A może za tobą. Choć stoisz tuż obok, to cię nie ma. Oddalamy się od siebie, dzieli nas coraz większa przepaść. Bezwiednie się na to zgadzamy. Mamy zbyt mało siły, aby podać sobie ręce.
Być może za wiele oczekuję, a za mało daję. To moje emocje. Taka już jestem. Czuję się tak, a nie inaczej. Nie mam na to wpływu.
Nie powiem już nic więcej. Tylko proszę, podejdź do mnie. Ty, bo ja nie mam tyle odwagi. I przytul mnie. To wystarczy. Potem jakoś już będzie.
Zacznijmy od nowa.
Jeśli tylko wiesz, że mówię właśnie do CIEBIE...
Chyba nie ma przyjaźni w jedną stronę, prawda?
Mała (tak pieszczotliwie będę Cie nazywać), dokładnie rozumiem Twoje słowa. Czuje podobnie. Nie jesteś sama....
OdpowiedzUsuń