czwartek, 21 kwietnia 2011

20.

Próbuję się otrząsnąć z wspomnień. Widać za mało się staram. Od trzech tygodni w słuchawkach wciąż ta sama, dołująca i melancholijna nuta o zagubionym sensie życia, o jego poszukiwaniu i uczuciu bezradności. Hm, skąd ja to znam?
Znów zaczynam nawiązywać do przeszłości. Do tego, o czym powinnam zapomnieć dla własnego dobra. Stop. Nie mogę wracać do straconych przyjaźni, szczęścia i ciebie. Jest mi wystarczająco źle.
Ten stan trwa zbyt długo. Trzeba mi rozmowy. Muszę w końcu wyrzucić z siebie całe zło. Chciałabym porozmawiać z tobą...
No nie, znów to robię. Zaczynam już wariować. Wciąż kołaczesz się w mojej głowie. Idź precz! Albo wróć i już nigdy nie odchodź...
Po co są uczucia? Czy gdybyśmy stali się nic nie odczuwającymi maszynami nie byłoby łatwiej? Zniknęłyby te samotne wieczory. Nic bym nie czuła. Żadnego bólu, żadnego smutku, żadnej miłości...
Nie potrafię zrozumieć samej siebie. Nienawidzę swojej naiwności i wrażliwego usposobienia. Udawanie przestaje mi wychodzić. Zdarzają się momenty, gdy odnoszę wrażenie, że już dłużej nie zdołam hamować łez. Wybuchnę wówczas dzikim lamentem, przestraszę ludzi. Rzeczywistość doprowadza mnie do szału. Dlatego wolę uciekać w wirtualny świat. Tu mogę zjednoczyć się z takimi jak ja. Klikam wtedy zawzięcie w klawiaturę, wyrzucając z siebie choć po części to, co mnie dręczy. Ale przez monitor nie da się zobaczyć moich łez. Nie umieszczę ich pomiędzy wyrazami. Brakuje mi normalności. Brakuje mi przeszłości, choć przecież postanowiłam do niej nie wracać.
Nie umiem.
Boże, nie umiem!!!



Niewielu z nas umrze z uśmiechem na twarzy.

1 komentarz:

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)