Cieszę się z tych dodatkowych dni wolnych. Zero udawania i sztucznego uśmiechu przyklejonego do twarzy. Tylko sama z sobą mogę być naturalna, taka, jaka rzeczywiście jestem. Potrzebuję bliskości jak nigdy wcześniej. I dlaczego to właśnie teraz, w tych niespokojnych czasach, musiało się wszystko spieprzyć? Czemu w ogóle doszło do tego? Kto zawinił?
Nie mam siły szukać odpowiedzi. Staczam się na dno. Coraz niżej. I jedno wiem już na pewno: straciłam nadzieję. Tak, to trwało zbyt długo. Bezradność zniosła mnie na drugi plan. Odczuwam strach przed faktem, że moje najpiękniejsze chwile przeminęły i nie wrócą. Chciałabym znowu być sobą. Nie wiem, czy jeszcze mogę.
Wolę nawet nie wyobrażać sobie, jak będą wyglądać moje dni spędzone w szpitalu. Nikt nie napisze. Nikt mnie nie odwiedzi. Będę całkiem sama w pustej sali. I nawet nie będę mogła nikomu powiedzieć, jak mi źle. Każdy ma swoje własne problemy.
Idę, wezmę kilka kolorowych pastylek i ruszam do sklepu. Czas zaprzyjaźnić się kimś innym. Ze metaliczną, ostrą, przynoszącą ukojenie damą. Z rządną krwi, zimną towarzyszką.
Tak będzie lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)