Ale nie, ona siedzi tak dalej, i sama nie wie, czy rzeczywiście nie lepiej byłoby wysiąść teraz, już, otworzyć okno i wysiąść, wysączyć się przez brudną okiennicę, prosto pod koła, pod zgrzyt metalowy, ciężki, żeby ją na gładko sprasowało pod tymże zgrzytem i żeby miała zaliczone w sekundę cały ten pogrobowy proces rozkładu. Jej się życie nie podoba wcale. Wśród brei identycznych dni nie widzi potencjalnego powodu, dla którego miałaby wciąż to podtrzymywać. Już czuje ten nieprzyjemnie ciepły odruch wymiotny w gardle, gdy myśli o tym swoim spasionym, leżącym na brudnej kanapie mężulku, z piwem w dłoni, mężulku, co często na jej ciche i trochę bardziej wypowiadane w myślach niż na głos "Cześć..." odburkuje tylko, że obiad. Obiad. Prosty komunikat dla kochanej żony, która mimo tych dziesięciu godzin przestałych i skisłych za ladą apteczną, mimo turkotu pociągu i kilometrowego spaceru do domu przez śnieg ma mieć, MA MIEĆ nie tyle siłę, co niemalże zbawienną ochotę, by mężusiowi robić obiadek, absolutnie nie wczorajszą odgrzewaną zupę, koniecznie nowy, świeży posiłek. Jej się chce rzygać, jak myśli o skomlącym psie, do którego już niejednokrotnie celowała nożem, bo wkurwia ją niemiłosiernie ten wyprodukowany przez dwa próżne yorki zwierzak, o niespotykanie niskim poziomie intelektu. Ma dosyć włażenia w żółte kałuże, gdy nocą idzie po omacku do łazienki, kipi na wspomnienie chrapania męża, zaciska zęby, gdy w jej wyobraźni pojawia się sterta naczyń.
Może mi pani podać moją torbę, kochanieńka? Odkąd mąż umarł, sama do wnuków jeżdżę i ciężko mi czasem sobie z takimi prostymi rzeczami radzić.
Podam, proszę pani. Podam. Choć zazdrość zżera mnie wewnętrzne. Pani tak pięknie sobie umiera. Sama, bez jakiejkolwiek ludzkiej obecności. Pani jest godnym ubóstwienia obiektem gnilnego nie-oddychania i ja pani zazdroszczę pani umierania.
Siedzi tak, patrzy na oblepione smarem śrubki przy podłodze. Nie robi nic. Zupełnie. Jak od lat kilku, może kilkunastu. Czeka. Aż się w końcu kiedyś ten pociąg wykolei.
Aż się coś zmieni.
Blinded.
utwór: jak wpis wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)