Chciałabym powiedzieć coś - mądrego - czym wytłumaczę każdy gest i złamanie głosu, ironiczną maskę naciągniętą na twarz, byleby tylko nie przebić siebie samej, nie pozwolić emocjom oddychać tlenem z tej brudnej przestrzeni. Milczeniem będziemy się skutecznie katować. Ja tu nie widzę nadziei. Mam przed sobą postrzępioną rzeczywistość, z kołdrą gęstej mgły drażniącej otwarte usta i giętkie podniebienie, łkające powieki, zmęczone. Ja tu nie widzę wystarczającej ilości czasu, by budzić mnie do życia, bym mogła opowiedzieć, jak się zabijałam, jak śniłam, krzycząc, jak tłumiłam słoność poduszką. Może z biegiem lat uwierzę, że tak będzie lepiej. Może poddam się, dotknę swoich dłoni, ujrzę ich słabość, nieproporcjonalny stosunek chęci i działań, paradoksalne zestawienie celów i starań.
Wszystkie z dróg mylą prostym szlakiem, stoję tu, oddycham, drgające wargi, nie ma ludzkiego oddechu gdzieś za ramieniem, nie widzę jakiegoś wspierającego spojrzenia, nie dotyka mojej dłoni żadna papilarna siła, dla której mogłabym choć zacząć próbować. Rozrywający wybuch w aorcie, strach napędza zły pejzaż, zima wyziębiła mi każde uczucie po kolei, egoistycznie odczuwam ten wyolbrzymiany lęk, nie pamiętam o świecie, dziś, dziś, dziś się topię we własnym morzu, z drutem kolczastym wokół, nie tykaj mnie, jestem drętwa, zimna, umarła.
Nie walczę.
Tylko tęsknię i tylko czekam.
post pisany przy utworze:
Buka ft. Skor - Przebiśniegi
Buka ft. Skor - Przebiśniegi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)