poniedziałek, 4 marca 2013

1. (305)

Wyplułaś kwaśny płyn wymieszany z krwią. Jesteś dumna jesteś dumna jesteś dumna?!
Nie.
Nie jestem.
Wszystkie pajęcze nici trzymające mnie w więzieniu ciszy zostały podrapane, zaburzono ich idealną przestrzeń. Każdy jednorazowy szczebel krat spójności obietnic o milczeniu wobec samej siebie runął z hukiem łamanych kości, a otoczka z uśmiechów i niedotlenionych zdań o szczęściu najszczęśliwszym i skoncentrowanym jak lekka mgiełka upadła bezszelestnie na podłogę. Przeplatając pomiędzy siebie znaki zapytania, jak pasma włosów w warkoczu, bawię się stanem niedomówień i przeraźliwych obaw.
Masz ręce w mojej krwi i widzę, jak boisz się je obmyć. Widzę, jak każdy mililitr waży tonę, hamuje słowa i milczymy w kompletnej jedności i ładzie - bo melodia grana przez strach zagłusza myśli. To nowy zaułek na drodze. Nieznany dla zbłąkanych oczu oczu obszar niepewnych kroków, stawianych pod przymusem poganiających doświadczeń z kartek kalendarza. To inny blask słońca, padający na nasze twarze pod innym kątem. Niekoniecznie wyczekiwany i chciany powiew ciepłego wiatru, ale za to z ogromem kującego skórę piasku.
Na barkach ciąży mi potrzeba przyzwyczajenia się do Twojego odmiennego tworzenia. Do lustrującego świdra fascynującej barwy, którym skanujesz moje zakłamane skrawki uśmiechów, strzępki cuchnącej, wykreowanej rzeczywistości z moich marzeń zamknięte w pigułce pobieżnych sprawozdań. Zegar tyknie tysiące razy, nim będę lekko oddychać na myśl o Twoim cieniu spacerującym po mojej psychice i zwiedzającym ją jak dziecko las - z zaintrygowaniem, ciekawością i lękiem, lecz nadal z odwagą.
Skąd masz w sobie tę siłę? Czemu nie uciekasz? Czemu nie straszne Ci lawa wypływająca ze mnie jak z szczelin wrzących wulkanów? Dlaczego nie próbujesz się mnie pozbyć, gdzie wykrzyczane słowa protestu?
Wyplułam na Ciebie kwaśny płyn wymieszany z krwią. Czujesz przez to do mnie wściekłość?
Skądże. Skądże. 
Nadal jestem przecież tym promykiem słońca, który gdzieś w sobie podobno ma charakter.
Gdy już przestanę się gubić i drgać jak przy febrze przy jakimkolwiek wspomnieniem szklistych oczu, przyjdę i podziękuję. Niewdzięcznie, z odznaczającym się w tle syndromem nieudacznika, ale podziękuję. Bez słów, bez znaków przestankowych. Zwyczajnie.
Prostolinijnie, jak promyki słońca. 


Tylko my pokonamy strach.

post pisany przy utworze:
Coma - Ocalenie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)