sobota, 20 października 2012

7. (290)

Tak będzie lepiej. Tak będzie lepiej dla nas, dla mnie, dla moich bisowanych jedenaście razy słów, dla moich wątpliwych chęci poprawy, dla tych wszystkich uśmiechów, który wryły się w psychikę, pozostawiły po sobie kilka zmarszczek mimicznych...
Zobacz. Zobacz, jakie szczęście miały nasze oczy, jak wspaniale musiały się czuć, gdy dane nam było patrzeć na anielski błękit, na zalążek nieba na ziemi. Zobacz, jak cudowny był każdy krok stawiany w ciemności, z blaskiem gwiazd, z cichą muzyką w tle, ze skraplającymi się, białymi oddechami. Z blaskiem odległych latarni, z deszczem, ze śniegiem, z mrozem, z wiatrem. Nie mogę być teraz smutna. Nie mogę. W obliczu tego wszystkiego, co dostałam, w obliczu każdego słowa obfitego w życie, w obliczu każdego słowa pękającego od nadziei, jakie wpadło do naszych uszu, w obliczu każdego uśmiechu oddzielnie, każdego zdrobniale wypowiedzianego imienia - nie wolno. Nie wolno nam pozwolić, by ktoś musiał się o nas martwić. Nie wolno nam zaprzepaścić tego, co skrzętnie zostało zebrane, zaszufladkowane w głowach pustych często jeszcze, głupich wciąż i niedomyślnych. 
Tylko spójrz. Jeśliby zgromadzić każdą drobinkę, każde wspomnienie w jedno miejsce i spojrzeć na to zupełnie obiektywnie, to jesteśmy dziś najszczęśliwszymi ludźmi na świecie i nie wolno nam... Po prostu nam nie wolno tego zaprzepaścić...
Przez jakiś czas będę to powtarzać. Na siłę niemal samej sobie udowadniać, uświadamiać siebie, uczyć, jak powinnam kroki stawiać, by nie było widać po mnie jakiejkolwiek straty. Ale nauczę się cierpieć. Bo, wiesz, ktoś mi kiedyś powiedział, że to jedyne, co mogę zrobić. Że nie mam wpływu na to, jakie barwy przybiorą kolejne dni z kalendarza i już sam fakt, że tu jestem, a przecież JESTEM, czyni mnie silniejszą. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć czegokolwiek. I nawet to niejednokrotnie powtarzane "wiedziałem" jest niczym, zbiegiem okoliczności, nachodzącą warstwą prawdopodobieństwa. 
Wiesz, co teraz jest najważniejsze? Trochę chęci, by nie obrócić tego w proch. By nie zapomnieć, nie zabrudzić wspomnień krwią, nie poprzekręcać składni zdarzeń i nie pogubić, na Boga, tylko nie pogubić, nie stracić tej wiary w jakąś cząstkę anielskości. Przetrwamy to, prawda?
Przyjdź do mnie. Powtarzaj mi przez godzinę, dwie, przez najbliższe parę lat, że damy radę. Jakoś wstaniemy, chwiejnie, lecz jednak, wbrew wszystkiemu, nie tylko dla siebie, dla kogoś, kto pomógł nam bardziej niż wszyscy i zawsze będzie gdzieś tu, po lewej stronie, gdzie podobno od czasu do czasu bije jakieś serce.


Can you feel it?

post pisany przy utworze:
Kings of Leon - Pyro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)