Czułeś kiedyś, jak czyjeś słowa w tobie kiełkują? Jak rozrywają ci żyły, ale nie odczuwasz cierpienia, nie odczuwasz żadnego bólu, bo niby dlaczego miałbyś źle się czuć, skoro na miejscu starych, brudnych żył, tworzą ci się nowe, ze złota, ze złota szytego anielskimi nićmi? Czy kiedykolwiek nie mogłeś uspokoić kącików ust, i mimo wszelkich starań, one wciąż sprzeciwiały się grawitacji? Myślę, że dzisiaj masz mi czego zazdrościć.
Cokolwiek robiłam, to znika. Palę stare kartki z kalendarza, mało tego!, palę cały kalendarz, szkoda mi czasu na marnowanie czasu, gdy czas za horyzontem pyszni się w zachwycie. Co by się nie działo, zawsze w przód, choćby nogi podwijały się i zaplątywały w chaszcze, choćby wszystkie kciuki skierowane były do dołu. Deszcz z piór. Szczęście na podłodze.
Moje koło fortuny kręci się dalej. Wskaźnik złowrogo mija kolejne pola. Nieważne. Z drzew liście opadną i przejrzą na oczy, gdzie ich jabłka, jak daleko, upadły. Na płaszczyźnie powiek jeden słodki obraz. Wierzyć chcę. Topić się w sylabach.
Prywatny ocean na ławce pod dębem.
Na pstryknięcie palcami nic się tu nie zmieni.
piękne
OdpowiedzUsuń