sobota, 28 stycznia 2012

19. (194)

Nie robię zupełnie nic, co by mogło świadczyć, że przestaje mi zależeć. Nie robię nic, a może jednak tylko ja tak uważam... Skądś, nie wiem, skąd, wciąż napływają nowe informacje i sugestie. Skądś, nie wiem, skąd, wciąż dobiega jakiś głos, który doszukuje się we mnie nieistniejących oznak słabnięcia uczuć. Nie wiem, co się dzieje, i nie wiem, co takiego robię. Nie wiem, gdzie mam uciekać, aby w końcu zrozumieć, dlaczego zawsze ktoś musi znaleźć jakieś wady, nawet gdy z mojego punktu widzenia jest idealnie. Mam wrażenie, jakbym zerwała się ze sznurka i szybowała teraz swobodnie poza wszystkim, co chociażby mgliście przypomina realność - nie mając żadnego planu ani pomysłu ani nawet bladego pojęcia, co, do diabła, mam teraz robić. Co ja mam teraz zrobić...?!
Przezroczysta krew wypływa ze mnie kropla po kropli, po twarzy i w ciemność. Niewiele słów mam w głowie, więcej w sercu, które niewiele rozumie, które mimo wszystko kocha, a, do cholery, nic nie rozumie. W sercu, które dawno temu było zimne jak skute lodem jezioro, bez ryb, bez roślin, z płytkim dnem, a które teraz wreszcie czuje te obiecane 36,6 stopni. I co jest nie tak?! Co jest nie tak?! Co jest nie tak...? Czy zawsze, jak dotyka się nieba, to radość trwa tylko przez chwilę? Skąd w nas, ludziach, ta mania pragnień bez jakichkolwiek granic moralnych?
Myślałam, że mam nie niebo. A niebo mi mówi, że jestem zbyt niska, by do niego dostać. Niebo mi szepcze o czymś, czego nie ma. Niebo chyba zapomniało, że jest dla mnie wszystkim - dla mnie, dla nieidealnej, pustej, zamkniętej w sobie duszy. Nie rozumiem nieba.
Mogę obiecywać sobie, że postaram się coś zmienić, coś naprawiać, lecz po co, gdy nic nie się nie popsuło? Mogę obarczać się winą za wszystko, bo i racja, to we mnie jest wina, ale za co, skoro moje oczy nie widzą nic? Mogłabym umrzeć i iść do góry, do światła, do szczęścia. Ale w imię czego, skoro szczęście mam pod nosem...?


Zasłaniam oczy cienką opaską, by tylko czuć i nie widzieć.
Zasłaniam oczy, chcę trwać w tej chwili.

3 komentarze:

  1. Ta metafora lotu, a także serca skutego lodem (jak jezioro) skojarzyła mi się z słowami dość smutnej piosenki, które ostatnio jakoś zapadły mi w pamięć: "Masz do skrzydeł przywiązaną złotą rybę, jeśli ty odfruniesz, serce jej przestanie bić." Myślę, że nasze życie na ziemi to tylko pewien etap, jak np. gimnazjum i skoro nie może się ono toczyć ani do końca na ziemi, ani w niebie, to pozostaje nam woda. :) W końcu nasze ciała w 70% składają się z wody, to do czegoś zobowiązuje. Nie dziwię się, że płaczesz, bo lód łatwo ulega zabrudzeniu, a teraz kiedy topnieje, musisz się pozbyć tego brudu. To trochę potrwa, ale nie martw się, na Twoim dnie już zebrała się nadzieja, która wydaje owoce. Są one na razie niewielkie, ale musisz o nie dbać.

    Nie uważam Cie za pustą osobę, wprost przeciwnie. Twoje posty coraz lepiej na mnie wpływają, płynie z nich coś o smaku głębokiego zrozumienia i troski, umiesz walczyć...nie... dopiero się uczysz, kroczysz trudną drogą, bo tak naprawdę ciężko jest żyć lekko. Poza tym żaden człowiek nie jest idealny, ale Ty piszesz bardzo wartościowo, starasz się i nawet jeśli jesteś czasem hipokrytą, to nie obłudnikiem. (Btw: stylem i tematyką przypominasz mi książkę "Cierpkie Czereśnie" - jej motyw przewodni to to, że okrucieństwo niektórych ludzi nie zna granic.)

    Jeśli musisz, to płacz, ale nie na siłę.
    Pamiętaj o swoim motcie. (Przeklęte motto, przez które budzik dzwonił mi o 7 w pierwszych dniach ferii, a potem o 8, a następnie rozładowała mi się komórka, a nie wzięłam ładowarki do babci. Spałam jak zwykle do 11. Ale dzisiaj udało mi się wstać o 8, a od poniedziałku zaczynam regularnie biegać przed pójściem do szkoły. :D Piszę o tym, bo to trochę Twoja zasługa.)

    Trzymaj się ciepło z tańcząc rękami w górze i smakując gwiazd i śniegu. ;)

    Pozdrawiam, ex-nieregularna czytelniczka, która ostatnio uzależniła się od wchodzenia tutaj - Czereśnia. (to stary nick; wszelkie podobieństwo do jakichkolwiek rzeczywistych tytułów książek jest przypadkowe)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczynając pisać bloga, miałam za priorytet wyzwolenie z siebie emocji. Chciałam pisać, aby być lekką (dosłownie i w przenośni, w tamtym okresie niekoniecznie myślałam racjonalnie, jeżeli wiesz, co mam na myśli). Na początku nie liczyłam na jakiekolwiek pochwały - zresztą, dobrze zrobiłam. Początki nie są łatwe, często się upada, a ci, co znaleźli już swój rytm kroków nie podają dłoni, by nie przerwać własnej wędrówki. Teraz widzę, że etap braku czytelników miał swoją dobrą stronę - poznałam swego rodzaju brak odbioru, pustkę po drugiej stronie ekranu, by teraz cieszyć się komentarzami takimi, jak ten, od Ciebie, kimkolwiek jesteś. I wiesz co, Czereśnio? Dziękuję ci, z całego serca, choć ono w rzeczywistości jest zbyt małe w porównaniu do wdzięczności, jaką czuję. Wzruszyłaś mnie, a wiedz, że to nie łatwe zadanie. Z natury swojej nie płaczę ze szczęścia albo ze wzruszenia. Jestem egoistką i płaczę tylko wtedy, gdy mi źle. A teraz jednak coś drgnęło, coś z tego lodu się odkruszyło, po czym stopniało i wydostało się ze mnie przez zaszklone powieki.

    Cieszę się z każdego Twojego słowa, każdego zdania, każdej litery i każdego znaku interpunkcyjnego. Widzę w twojej wypowiedzi ślady świadczące o twojej wrażliwości i inteligencji, dlatego też cenię sobie twoją opinię. Nawet jeżeli nie jesteś tego świadoma, to pozwoliłaś mi wznieść się duchem. Pozwoliłaś okruszkowi nadziei zamienić się w myśl "Ktoś mi coś zawdzięcza, zrobiłam coś, co dla kogoś jest motywacją do zmiany". Takie niby nic, a warte więcej niż brylanty. Przez nasiąknięty ślepotą i nadwrażliwością nie umiem przetłumaczyć sobie, iż na tym brudnym globie są tacy, dla których moje słowa i czyny coś znaczą. Ty zrobiłaś to z łatwością, mimo nocy za oknem i bólem w moim wnętrzu.

    Dziękuję. Dziękuję Ci...

    OdpowiedzUsuń
  3. *przez nasiąknięty ślepotą i nadwrażliwością umysł /wybaczcie błąd.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)