środa, 30 listopada 2011

24. (163)

Tym razem po raz ostatni będę pisać o przyjaźni. O TEJ właśnie przyjaźni, która powinna wstydzić się za to, jak bardzo zbezcześciła już samo to słowo. O tej, która tak naprawdę nigdy nie istniała, bo jak miała istnieć, skoro krwawiła od samego początku. A wraz z krwią płynęło dziwne przekonanie, wówczas niewidzialne, że łączenie wody z ogniem nie może się udać, bo, tak czy siak, albo jedno zgaśnie, albo drugie z sykiem wyparuje. Teraz to czuję, widzę, słyszę. Ale to i tak nie ma znaczenia. Nigdy tego nie zrozumiem, wszystko działo się za szybko. Było tak świetnie, tak odjazdowo, tak w porządku, było w dechę. Dotykałam podróbki szczęścia, wąchałam go, smakowałam, było tak mdłe, lecz słodkie. Ale to nie robi różnicy. Odurzające działania kłamstwa właśnie zwaliły mnie z nóg. Teraz już wiem, czym jest niewłaściwa przyjaźń. Jest płakaniem, krwawieniem, leżeniem na podłodze i płaceniem za błędy, popełniane coraz częściej. Jest żywym, strachliwym kłamstwem, magią, tragedią, stratą, ale i wygraną, jest przenikliwym bólem. Jest smutkiem.
Ja wygrałam, choćbym na nie wiem jak żałosnego przegranego wyglądała. Wygrałam, ale nie zeszłam z ringu. Koniec nastąpi wtedy, gdy spojrzę ci w oczy i nie poczuję nic. Ani miłości, bo nigdy nie zakochałam się w przeszłości, ani bólu, bo nie będziesz już mogła mnie dotykać swoimi ostrymi słowami, ani tęsknoty - nie tęskni się za zerem. Chcę nabrać do ciebie perfidnej i nieposkromionej obojętności, chcę cię znać tylko ze wspomnień. Poczekaj, sił we mnie coraz więcej. W końcu podejdę do ciebie i wymierzę cios twojej psychice. Poczekaj, w końcu wypiszę ci na czole niezmywalnym markerem wszystkie daty nocy, gdy płakałam jak dziecko, bo czułam tą ciszę, tą pustkę między nami. Będziesz chodzić i egzystować z brzemieniem winy, tak jak ja przez ten rok. Przy każdym spojrzeniu w lustro będziesz musiała patrzeć na swój egoizm, na swoje lubowanie do wbijania noży w serca. Niech teraz twoje sumienie się pomęczy. Wbij w nie gwoździe...
Albo zrobię to za ciebie, przez mikroskop, twoje sumienie musi być niewyobrażalnie małe, o ile w ogóle je masz...
Maju - dziś to nie ja jestem suką.


Umarło to,
co ongiś dawało mi 
życie.

1 komentarz:

  1. witaj, chciałam powidadomić, że przeniosłam bloga na inny adres, a konkretniej : http://soundnessofmind.blogspot.com/ :)

    wcześniej miałam freemindarling.blogspot.pl, lecz z powodów osobistych musiałam zmienić, także zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)