piątek, 9 września 2011

9. (97)

Ogólnie rzecz biorąc to ja jebie tą waszą całą miłość. Jebie te romantyczne wyznania uczuć, jebie te motyle w brzuchu, jebie całą akcję z podrywaniem i flirtem. Mam serdecznie w dupie czułe mrzonki i inne dyrdymały. Nie jara mnie to już. Ogarnięta jakąś nieludzką obojętnością przestaję mieć true love za coś pięknego. To chyba bajka - ale już nie dla mnie. Mdli mnie na samą myśl o tym. Nie twierdzę, że to po prostu przypadkowy napad wstrętu. Być może mi przejdzie, wcześniej czy później. Ale teraz mamy piątek, godzinę 20.56, i ja właśnie teraz, w piątek, o godzinie 20.56 nie widzę sensu w miłości. Ten cały shit ogranicza ludzi i przypomina wieczny wyścig. Jeszcze na dodatek, gdy, wydawałby się, wszystko jest już cud miód, piękne - musi pojawić się ktoś, kto wszystko spieprzy do kwadratu. Wiem, że takie poglądy spotykają się z niezrozumieniem, ale... hm, czy coś tracę? Raczej niewiele. Nic mnie nie omija. A nawet jeśli już coś, to jedynie idiotyczne marnowanie czasu. A to i tak wychodzi mi perfekcyjnie. "Przychodzisz ze szkoły i resztę dnia spędzasz w czterech ścianach przy komputerze". Tak, najwyraźniej jestem tylko przykurzoną idiotką o marnym poziomie inteligencji.
W tej chwili jedyną osobą, która traktuje mnie na poważnie jestem ja sama. Wszyscy pozostali dostrzegają tylko moje wady. Nikt nie widzi, jak momentami wypruwam sobie żyły, wszystko tylko po to, by zadowolić ogół społeczeństwa. Nikt nie widzi, jak się staram, jak bardzo staram nad sobą pracować.
To nie jest moje miejsce. Właściwie jestem już przygotowana, aby uciec - DALEKO. I nie martwić się złudną, subiektywną i niekrytyczną opinią innych. Muszę wyskoczyć z tego rozpędzonego pociągu choć na sekundę i znaleźć swoje popieprzone serce. Dość mam ciągłej walki o nic.
Udawanie... Taaak, to boli najbardziej. To boli jak nóż noszony w sercu. Sztuka niełatwa, a możliwa. Trudna do opanowania...
Płoną mi policzki, jestem wściekła, i choć dłonie, zlodowacone od nie wiadomo czego, nieposłusznie dotykają klawiszy, to piszę dalej, chcę to gdzieś z siebie wyrzucić, choć na moment nie myśleć o dniu dzisiejszym, a nawet o całej reszcie przeszłości. Tylko ta chwila. I ja dotrzymująca jej kroku. Nic więcej się nie liczy. Nie teraz.


Zbyt długie czekanie w końcu sprawi,
że zapomnisz już, na co czekasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)