sobota, 3 września 2011

3 (91)

Ludzie pozbawieni są umiejętności rozmowy. Takiej zwykłej, prostej rozmowy. Znam to. Z własnego doświadczenia. Wymiana zdań momentalnie przeobraża się w ostre krzyki i wulgarne słowa wplecione w treść. Teraz już wiem, jak nad sobą panować, ale innych nie jestem w stanie kontrolować. A szkoda. Bo to boli... Boli świadomość, że być może pod wpływem emocji ta druga osoba wykrzykuje mówi po prostu prawdę... Staram się nie wpadać w gniew, ale gdy słyszę biegnące w moją stronę wyrażenia typu "pieprzona idiotka" albo "pyskata gówniara", to mimowolnie, tam, w środku, coś we mnie pęka. Niczym pęknięcie biegnące wzdłuż ściany, tak i szrama na sercu, duszy. Paradoksalnie, kiedy się staram, nikt mnie nie docenia. Nikt... Zniechęcenie perfekcyjne.
Dlaczego tak jest? Dlaczego na jakąkolwiek krytykę czy uwagę reakcja niemal zawsze jest taka sama? Dlaczego ranimy się nawzajem, nie znając umiaru?
Sumienie.
Ostatnio często się do mnie odzywa. Nawet w idiotycznych sytuacjach. Dręczy mnie, gdy nie pogłaszczę milusińskiego kota. To samo w sobie jest dla mnie jakby sygnałem ostrzegawczym. Znam już przecież ten dręczący głos w głowie... Myślałam, że opuścił mnie - tym razem na zawsze. A jednak. Mam w sobie krztę człowieczeństwa.
Nie w tym rzecz.
Niepokojąco wraca do mnie przeszłość. Albo ja do niej. Początek roku szkolnego zawsze był dla mnie okazją do zmiany. Noworoczne postanowienia - to chyba zna każdy. Ja jednak ruszyłam o krok dalej. Nie tylko staram się nadać życiu nieco ogłady, ale też wiernie dotrzymuję danych sobie obietnic. Może także nieco kryję się z emocjami, wyrzucam je do starego worka z wspomnieniami. Nieudolnie zgrywam kogoś, kto ma w nosie konsekwencje czy też opinie innych. Nieudolnie, bo z wielką trudnością. Walka z samą sobą to potwornie ciężkie wyzwanie. Stracona pozycja. Nie wiem, czemu to robię. Chcę się zmienić. Kończy się to tylko płytką, nietrwałą przemianą. W środku nadal mam w sobie coś z samotnika. Mam w sobie skłonność do płaczu, mam wrażliwe usposobienie i boję się świata. Ot, cała ja, w kilku słowach. Cierpiąca już tylko wewnątrz. Zamknięta na kilka spustów. Ciężko się żyje z nadbagażem uczuć, skrycie chowanych przed światem. Łzy ocierane szybko skrawkiem rękawa palą dwukrotnie bardziej, niż kiedyś. Nie umiem się z tym pogodzić. Nie umiem zaakceptować swojego "ja". Dobrze, że przynajmniej dostrzegam wady mojej diametralnej zmiany. Dobrze, że tu, w pustym, ciemnych pokoju umiem wyznać prawdę jasnemu ekranowi komputera, klikając leniwie w klawisze. Dobrze, że on nie widzi moich zaszklonych oczu...


Kocham być tu, w tym miejscu
doskonaląc swoją znieczulicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)