wtorek, 2 sierpnia 2011

1. (86)

Zbyt bardzo poczułam się optymistką. Chwila uniesienia tylko spotęgowała bolesność upadku i czas spadania. Wróciłam na ziemię, boleśnie tłukąc kolana. Czar prysł. Rozlało się woda z mydłem, z której to dmuchaliśmy piękne, barwne jak tęcza przeźroczyste obłoczki. Zapada ciemność, słońce kryje się za nieprawdopodobnie ogromną chmurą nieszczęść. Jeżeli teraz zacznie na nas padać zimny, przyprawiający o dreszcze potok kropel, to może się okazać, że końca nie będzie. Poddaję się? Nie, przecież nic takiego nie powiedziałam. Raczej jest na odwrót. Boję się, boję się swoich reakcji. Zbyt bardzo mi zależy, by teraz kaprysy losu wszystko popsuły. Nie pozwolę odebrać sobie marzeń, radości z chwil, nie pozwolę, nie oddam, nie daruję. Najłatwiej jest wymagać od innych dojrzałości, podczas gdy sami oskarżyciele zawstydziliby nawet dzieci swoją bezmyślnością. Dość niesprawiedliwości. Właśnie tego się boję. Wybuchu, którego efektem będzie (bez)sensowny bełkot poświęcony wytykaniu błędów innym i ich brutalne uświadamianie. Boję się też swojej upośledzonej umiejętności patrzenia w przyszłość. Rzadko kiedy w mojej głowie pojawia się słowo "konsekwencje". Coraz częściej zaś dostrzegam moją nienawiść do porażek. Nie potrafię uczyć się na błędach. Wciąż brnę pod górę, na pionową skałę, choć z drugiej strony jest łagodny stok. Nie docierają do mnie rady płynące z serca, w moich uszach w niezrozumiany sposób zachodzi proces, w którym to do każdego usłyszanego słowa dosypuje się szczyptę ironii. Sarkazm przyprawia mnie o chorobę duszy i ciała.
Zresztą, to nie jest dobra pora na zwierzenia. Zaczynam plątać się we własnych słowach. Adiou!


Do pięciu liczę - znikaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)