sobota, 16 kwietnia 2011

16.

Pierwszy raz od wielu tygodni poczułam, że wcale nie jest aż tak źle. Że może samotność to po prostu przejściowy stan. Nie wiem, czemu to zawdzięczam. Nie komu, tylko czemu. Być może to te kilkugodzinne zakupy, może pogoda. Może też ten chłopak, który zaczepił mnie w mieście. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale dobrze mi z tym. Lżej. I choć piekielnie bolą mnie stopy (to te buty na obcasach...), to czuję, że nie będzie aż tak źle. Hm, to chyba pierwszy tak pozytywny wpis. Tęskniłam za tą prawdziwą Natalką.
Wiem, nie wszystko jest tak kolorowe, jak bym chciała. Wiele spraw nie wyjaśniłam, wielu ludzi rani mnie nadal, wiele jest powodów do bezcelowego umartwiania się. Dlatego nie będę o tym ani myśleć, ani pisać. Przynajmniej dziś, w ten jakże wyjątkowy i odmienny dla mnie dzień nie będę zajmować się beznadziejnością swojej sytuacji i okrutnością losu. Zapewne i tak za moment wróci smutek. Dlatego mówię: "chwilo, trwaj!".
Wraca do mnie wiara w cuda. Ta prawdziwa wiara, głęboka. Mam nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży. Co z tego, że mnie opuściliście? Została ze mną jeszcze jedna osoba: ja sama. I to jej teraz będę się trzymać. Póki mam siłę, póki nie ogarnia mnie smutek. Czyli do jutrzejszego wieczoru...


Uśmiechaj się!
Nawet przez łzy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze naruszające godność i prawa człowieka, obraźliwe i spam nie będą akceptowane. Za każdą literkę, wyraz i zdanie dziękuję z całego serca i czekam na Twoją opinię. Nie bój się! Napisz coś, niech Twoje słowa przyniosą mi nieco uśmiechu ;)