Wydarłeś ze mnie setki stron zdarzeń, posłużyły ci jako toaletowy, szary papier.
I może nie chciałeś niczego robić. Może przypadkiem uciekły ci dni, zapomniało ci się i ot, wyszło, tak głupio wyszło. I może nie chciałeś tego zrobić. Zrobiłeś. Otwórz swoje naćpane, mocno doszlifowane procentami oczy i zerknij, proszę, zerknij, jak łamiesz kości. Żebra, uplecione z twojego głosu, pijackiego, a jednak tak szczerego, tak troskliwego. Bo ty zawsze jesteś smutna, musimy coś z tym zrobić. Żebra, zrobione z rażącego oczy światła ekranu telefonu, żebra ze słów i gestów, zdjęć, paru obrazków, paru uśmiechów i oczu. Pisałam ci kiedyś, jak cudowne masz tęczówki?
Dałam ci wszystkie z moich wielkich tajemnic, byś pogiął je mocno i gniewnie rzucił w kąt.
Może zostanie po tobie parę piosenek, kilka sentymentalnych zdań gdzieś w notatkach, parę przyśpieszeń rytmu serca. I to uczucie. Właśnie to. Takie, jak teraz. Tak brudne i niedoczekane. Niechciane. Wyszargane. Kimkolwiek mnie widziałeś, gdy cię poznałam, teraz mam twarde serce z kamienia. Cokolwiek znaczy przeprosinowe słowo, zapomniałeś o mnie. Jeśli ci zależy, nie zapominasz. Nie tak. Nie w ten sposób. Nie tak, jak gdyby nagle odechciało ci się oddychać.
Ze skulonej postawy powoli mnie wyprostowałeś, jestem teraz napiętą, rozlazłą i zużytą struną.
I nie ma znaczenia, ile będę czekać. Ugotowało mi się serce. Ścięła krew. Denaturacja jest procesem nieodwracalnym.
I used to need you.
pozwolę sobie pisać per "Ty"... nie znamy się, jednakże chciałabym Ci powiedzieć, że wspaniałe masz posty :) no cudowne cudowne! takie prawdziwe i z sensem. podziwiam Cię. jesteś wspaniałą pisarką. może ukaże się książeczka Twojego wydania z Twoimi wszystkimi postami? chętnie kupię :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Gabi :))
p.s proszę zdradź receptę na taką wenę. próbuję jej wszędzie szukać, ale nigdzie nie znajduję.
dodam też, że masz wielki dar od Boga :)
Nie jestem zbyt wiekowa, aby mówić do mnie "pani", więc "ty" jest jak najbardziej na miejscu :)
UsuńZ całego serca dziękuję za tak ciepłe słowa. Pewnie się powtarzam, bo każdemu tak dziękuję za komentarz, ale, ludzie!, zadziwiacie mnie... Zadziwiacie mnie, bo w tak cudowny sposób wnosicie uśmiech na moją twarz...
Wzruszyłam się tym, co napisałaś. Nazywanie mnie pisarką... To chyba jeden z najwspanialszych wyrazów uznania. Wątpię, aby jakiekolwiek wydawnictwo (póki co, co by nie zapeszać) zainteresowało się moją twórczością. Jednak mogę zdradzić, że chciałabym wydać książkę. I jeżeli tylko będę miała taką możliwość, zrobię to. Niekoniecznie będą to wpisy, ale na pewno coś o podobnej tematyce.
Nie mam recepty na wenę. Może powiem tak: na to co piszę ma wpływ moje życie. To ono jest substratem, które w wyniku połączenia z dobrym (czyt.melancholijnym) nastrojem i odpowiednią muzyką daje efekt takich, a nie innych postów. Mój blog to nie kwestia weny. Tylko życiorysu.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ;) Nie poddawaj się w pisaniu. Ja zaczynałam kiepsko, a teraz doczekuję się tak cudownych pochwał ;) Zerknij do archiwum, dowartościować się można :D